Translate

Szukaj na tym blogu

Ulubieńcy

ULUBIEŃCY ROKU 2015 :







1. 



Pierwszym kosmetykiem, którego maltretowałam cały styczeń, jest matujący krem nawilżający z Tołpy. Przeznaczony jest od do skóry wrażliwej, mieszanej, tłustej, z nadmiarem sebum. Krem przeznaczony jest na dzień i tak też go stosowałam, po wchłonięciu się toniku, nakładałam go na buzie w dosyć sporej ilości (a to dlatego, że ostatnio moja buzia z rana po umycia, chociażby
najdelikatniejszym żelem do skóry suchej, zawsze jest nieprzyjemnie ściągnięta i sucha), a mimo to bardzo szybko się wchłaniał i pozostawiał bardzo miłe  uczucie, nawilżonej i ukojonej buzi. Dlaczego tak go polubiłam? Ponieważ spełniał swoje obietnice! Bardzo dobrze nawilżał, przy okazji nie przetłuszczając buzi, a właśnie ją matując i  dobrze współgrając z podkładem. Polecam ☻


                                                               skład dla zainteresowanych

 
 Krem jest zamknięty w eleganckiej buteleczce, bardzo podoba mi się prostota w opakowaniach kosmetyków, firmy Tołpa .



Delikatnie tłustawa konsystencja podczas rozsmarowywania, ale przyjemna w dotyku i szybko wchłaniająca się.


2. 



 Kolejnym świetnym produktem, który otrzymał miano "ulubieńca stycznia", jest hydroplastyczna maska algowa z olejem arganowym i glinką ghassoul. Tak, jak ten produkt oczyszcza naszą buzię z zaskórników, nie robi chyba żadna maska, czy nawet kosmetyk. Niestety efekt nie jest "na zawsze", ale przy regularnym stosowaniu, myślę że bardzo zmniejszy ilość i widoczność nieprzyjaciół.  Po rozmieszaniu 2-3 łyżeczek z wodą lub jakimś hydrolatem, otrzymujemy białą maź, którą nakładamy na buzię ( maska daje na buzi efekt delikatnego chłodzenia, bardzo przyjemnego) i po około 15 minutach ściągamy , co nie jest najprostsze, ponieważ ona bardzo mocno zasycha, nawet przy spryskiwaniu twarzy wodą różaną. Natomiast efekt "Po", jest tego wart! Bardzo ładnie oczyszczone pory, miejsca najbardziej problematyczne, gdzie zazwyczaj występują zaskórniki tzn. nos,broda, czoło, są wyczyszczone :D

skład dla zainteresowanych



3.       

Ostatnim produktem, którego chcę wyróżnić, jest coś tym razem do makijażu. Mianowicie, jest to bronzer firmy Inglot, słynny od niedawna, chłodny odcień o numerku 505. Używam go za każdym razem kiedy się maluje, jest to jedyny bronzer, którego aktualnie używam, ponieważ odcień jest idealny dla mnie, dla bladych osób! Serdecznie polecam, naprawdę! 

Ja jestem nim zauroczona ♥

 

 


  ULUBIEŃCY ROKU 2014

 

  Ulubieńcy czerwca :


Witajcie Kochane :>

Jak obiecałam, tak jestem z ulubieńcami czerwca ! Będzie ich niewiele, ponieważ tylko 4 kosmetyki dostały miano moich ulubionych, w miesiącu czerwiec, ale nie będę szukała "na chama" jeszcze czegoś, żeby było tego więcej. Te produkty, które Wam pokarzę, to naprawdę moje perełki, bez których obecnie nie wyobrażam sobie swojego makijażu, czy pielęgnacji. Serdecznie Was zapraszam, może podpatrzycie coś dla siebie, kto wie ;)





Max Factor "2000 Calorie "


Pierwszym z czterech kosmetyków, który zawładnął moim sercem w czerwcu, jest tusz do rzęs firmy Max Factor. Pogrubiający tusz, który rzeczywiście daje taki efekt pogrubionych rzęs, przepięknie rozczesanych, wydłużonych, a do tego trzyma się calutki dzień. Nie jest najtańszy, ale moim zdaniem wart ceny, poza tym można dostać go często na przeróżnych promocjach, szczerze polecam .


Bioderma " Photoderm AKN Mat SPF30"




Moim drugim ulubieńcem, którego namiętnie zaczęłam używać w czerwcu, jest przeciwsłoneczny krem z Biodermy, z filtrem SPF 30/UVA 13, który zakupiłam już w zeszłym roku, ale dopiero w tym zauważyłam jaki to świetny krem. W zeszłym roku używałam go bardzo sporadycznie, głownie podczas wyjazdu nad morze, ale zawzięłam się i postanowiłam porządnie zadbać o swoją skórę, między innymi właśnie włączając do mojej codziennej pielęgnacji filtry.  Ten krem po pierwsze ma cudowną, lekką, płynną konsystencje, dzięki czemu błyskawicznie wchłania się w cerę i jej nie bieli. Po drugie ma śliczny, delikatnie cytrusowy zapach, po trzecie CHRONI, naprawdę chroni przed słońcem, ja bardzo dużo czasu spędzam na powietrzu i naprawdę ten krem chroni moją buzię. A po trzecie, matuje ją, makijaż na tym filtrze trzyma się świetnie! Nie chcę zapeszać (bo jestem przesądna), ale nic się nie wałkuje, nie ściera, nie błyszczę się bardziej, bardzo ładnie cały makijaż się trzyma, nawet po kilku dobrych godzinach, jest jak na początku. W ciągu dnia wystarczy buzię raz lub dwa razy przypudrować, ściągnąć sebum, i to tyle. POLECAM :-) 



PUMA "Yellow"



Przed ostatnim ulubieńcem jest zapach, co nie jest częste na moim blogu, ale tym razem zakochałam się ponownie w tych malutkich perfumach z Pumy. Dokładnie nazywają się Puma Yellow i są idealne na lato! Maja przepiękny zapach kwiatowy, wymieszany z cytrusami, bardzo orzeźwiający. Zakupiłam je w zeszłe wakacje i również używałam głownie podczas wyjazdu nad morzę, a w tym miesiącu do nich powróciłam, no i mnie zauroczyły. Naprawdę polecam, mimo że nie utrzymują się na skórze wybitnie, to naprawdę warto!


 Pierre Rene " Gel Eyeliner"



Ostatnim już kosmetykiem, którego używałam namiętnie w czerwcu, to żelowy eyeliner z Pierre Rene, którego kiedyś robiłam test , O TU! , w którym nie wyszedł najlepiej. Jednak kiedy przypudrujemy delikatnie powiekę  jakimkolwiek pudrem (ja to robię pudrem z synergen), to eyeliner trzyma się cały boży dzień! Dosłownie dziewczyny, jak namaluję sobie kreski o godzinie 10, tak do 24 nadal jest w niezmienionym, idealnym stanie . Kiedyś  byłam przeciwniczką czarnych kresek na swoim powiekach, tak teraz jestem ich wielką miłośniczką i chyba znalazłam swój codzienny makijaż idealny. Z całego serca mogę Wam polecić ten eyeliner :-)




Ulubieńcy maja :

Witajcie Kochane :-) Przychodzę dzisiaj do Was z ulubieńcami maja, tym razem znacznie wcześniej niż mam w zwyczaju, aż sama w to nie wierzę ;P Pod lupę bierzemy zaledwie trzy produkty, ale za to jakie! Są to moi ulubieńcy wszech czasów, pozwolę sobie napisać. W tym momencie nie wyobrażam sobie swojej pielęgnacji, czy makijażu, bez właśnie tych kosmetyków. Także Kochaniutnie, bez niepotrzebnego gadania,  zapraszam.




Pierwszym moim ulubieńcem jest oliwka do ciała z Hipp, której skład zawiera tylko 4 składniki ( olej z nasion słonecznika, olej z migdałów, witaminę E oraz składnik zapachowy). Ta oliwka jest cudem dla mojego ciała, wsmarowuję ją w skórę od stóp do głów, a najwięcej czasu poświęcam miejscom gdzie niestety mam rozstępy, energicznie wsmarowuje codziennie rano i wieczorem. Ciężko mi w to samej uwierzyć, ale rozstępy znaaacznie się zmniejszyły, stwierdzę śmiało, że są prawie niewidoczne !  Systematyczność + oliwka hipp + ćwiczenia = brak rozstępów -  dążę do tego i serdecznie polecam tą oliwkę, jest wielofunkcyjna, na buzię też można ją używać, sama się nie odważyłam, ale moja mama właśnie tak jej używa i jest zadowolona. W każdym razie, polecam ją z całego serca!






Moim następnym ulubieńcem jest róż z Bourjois, który to był w moich ostatnich zakupach, ale używam go już dłuższy czas i po prostu się zakochałam ♥ Przepiękny kolor, cudowny zapach (chociaż to i tak najmniej ważne), fantastycznie utrzymuje się na buzi, nakłada się go bez problemów, absolutnie nie zrobimy sobie nim plam, a jak nałożymy za dużo, to rozblendujemy bez kłopotów.  Polecam Kochane!!






Ostatnim moim ulubieńcem maja/wszech czasów ;D  jest rozświetlający korektor z L'oreal "Lumi Magique", który jest najlepsiejszym korektorem pod oczy jakiego kiedykolwiek miałam! Już teraz wiem, że jak mi się skończy, to zakupię go ponownie, mimo że jest niestety drogi, to  ja i tak go zakupię, w tym momencie to moje must have w makijażu :-) Przepięknie rozświetla, nie zbiera się w zmarszczkach!, ma świetną, lekką formułę. Polecam ☻




 

  Ulubieńcy kwietnia :


Witajcie Kochane :-) Przychodzę dzisiaj do Was z produktami, które, brzydko mówiąc, molestowałam w miesiącu kwiecień, które skradły moje serce i zamierzam do nich zawsze wracać, kiedy tylko mi się skończą. Serdecznie Zapraszam, może podpatrzycie coś dla siebie! 



1.


Pierwszym produktem jest niemiecka, wybielająca pasta do zębów i to tyle z informacji o niej, ponieważ wszystkie info są w języku niemieckim, którego nigdy się nie uczyłam na szczęście. Natomiast co ja Wam mogę na jej temat powiedzieć, na pewno to, że jest to najlepsza pasta wybielająca z jaką miałam do tej pory styczność. Te colgate max white one, czy inne tego typu, mogą się przy niej schować! Ta pasta jest cu do wna, mam zęby kremowej barwy i nigdy nie będę miała śnieżno białych ząbków, ale dzięki tej paście są jaśniejsze , wyglądają bardzo ładnie, a przy tym pasta nie podrażnia, zęby nie stały się jakoś wrażliwe. Ja tą pastę ubóstwiam i na pewno nie jest to moja ostatnia tubka. Polecam!

2.

Kolejnym kosmetykiem bez którego nie mogłam obejść się w kwietniu, to ekspresowa odżywka regeneracyjna, która ma nadawać połysk naszym włosom oraz ułatwiać jej rozczesywanie . Sprawdza się w tym świetnie, a dodatkowo zmiękcza włosy, mimo że używam normalnej odżywki, to zawsze przed rozczesaniem spryskuje je jeszcze tą ekspresową , dzięki temu włosy są jeszcze bardziej miękkie i pięknie pachną. Uwielbiam ją i aktualnie jest to mój must have ! 


3.


Kolejny jest krem Palmersa do biustu z witaminą E, którego używam namiętnie już od kilku miesięcy, ale w kwietniu byłam zdecydowanie najbardziej systematyczna i zauważyłam znaczne efekty. Krem fenomenalnie pachnie, ale to jak wszystkie kosmetyki z tej firmy, również świetnie napina skórę i pielęgnuje ten delikatny obszar. Zakochałam się w tym produkcie i mam nawet kolejny na zapas, polecam!

4.


W kwietniu pomógł mi bardzo również ten produkt, którym jest nauralne masło shea z piżmem, mogłyście je zobaczyć w ostatnich zakupach. Nie ma żadnych szkodliwych czy niepotrzebnych dodatków, jest całkowicie naturalne, bardzo tłuste, bardzo wydajne, cudnie pachnące, zdecydowanie warte swojej ceny. Jak tylko mi się skończy, to na pewno wydam te kilkanaście złotych żeby mieć tylko kawałeczek tego masełka, ponieważ jako jeden z nielicznych radzi sobie z moimi suchymi kolanami, a jak świetnie nawilża dłonie, po prostu bajka. Polecam!


5.


Już przed ostatnim produktem jest podkład z Loreala True Match, uwielbiam jego kolor, jest jednym z najjaśniejszych podkładów drogeryjnych, jakiego miałam, a zawsze mam z tym problem, nawet te najjaśniejsze kolory są za ciemne ;/  Ten podkład to cud miód, trzyma się na buzi cały dzień, może delikatnie wokół nosa się ściera, ale jeśli ktoś ma katar, to niestety nieuniknione. Naprawdę uwielbiam ten podkład, używam go teraz prawie codziennie, a mam sporo innych podkładów, ten sprawuje mi się aktualnie najlepiej, jest nawet troszku lepszy od Revlonu colorstay. Polecam! 

6.


Ostatnim kosmetykiem, którego maltretowałam w kwietniu, była szmineczka z Rimmela by Kate w kolorze nr 103 o wykończeniu matowym. Przekonałam się do mocniejszych kolorów, do czerwieni, bardzo ciemnych róży, w tym przypadku ciemnej maliny. Na zdjęciu wygląda na ciemniejszy róż, ale na ustach jest to dosyć  ciemna malina, która prezentuje się pięknie, gościła na moich ustach przez cały kwiecień i chyba zrobię dla Was test jej, ponieważ naprawdę długo się trzyma, a jak schodzi to równomiernie. Polecam całą tą serię!




Mam nadzieję, że coś podpatrzyłyście i z chęcią dowiem się jakie Was produkty "zachwyciły" w ubiegłym miesiącu! :-)






 Ulubieńcy marca :

Witajcie Kochane ! Przychodzę do Was z moimi ulubieńcami marca, wiem że już dość dawno takiego postu nie było, ale to dlatego, ponieważ nie zawsze kosmetyki mnie tak zachwycają, aby Wam je później przedstawić jako moich ulubieńców i zachwalać. Tutaj staram się pokazać naprawdę takie moje małe perełki, które mnie osobiście zachwyciły, bardzo dobrze mi służyły i chcę się nimi z Wami podzielić ;-) Bez zbędnego ględzenia zapraszam do zapoznania się z kosmetykami, które umieściłam w swoich ulubionych! 


1. 

Na pierwszy ogień pójdzie bronzer z Vipery, zdecydowanie wart polecenia. Jak widać na zdjęciu, daje delikatny,naturalny efekt, ale możemy go stopniować i efekt może być mocniejszy. Wielkim plusem jest również zapach tego produktu, taki pudrowy mmm cudowny! Naprawdę dobrze się utrzymuje, mogę się skusić nawet o stwierdzenie,że cały dzień, może nie w idealnym stanie jak na początku, ale dalej jest na naszych policzkach/czole. Ja go uwielbiam i mam nadzieję, że szybko mi się nie skończy. 

2.

 Następnym kosmetykiem, którego molestowałam w tym miesiącu, to color tattoo z Maybelline, w kolorze Permanent Taupe. Świetnie sprawdza mi się do brwi, kolor jest idealny, bardzo łatwy w nałożeniu, trwały, calutki dzień trzyma się bez zarzutów. Jako cień do powiek również jest świetny, też nie mogę mu niczego zarzucić, polecam. 


3.


 Kolejny jest korektor z firmy Eveline"art scenic", którego ja używam pod oczy i w tym przypadku sprawdza się świetnie. Nie mam dużych problemów z cieniami pod oczami czy workami (mam małe worki, ale to genetycznie), dlatego ja potrzebuje jedynie fajnego rozświetlenia, a w tym korektor sprawdza się świetnie. Niestety po pewnym czasie zbiera się w zmarszczkach, ale osobiście nie znam korektora, który choć odrobinę się nie zbierze :) polecam. 

4.


Moim czwartym ulubieńcem jest tusz do rzęs, którego to również był na moim blogu test , o tutaj , i którego pokochałam. Za efekt jaki daje, za szczoteczkę, za trwałość , poza tym ja nie jestem jakaś wymagająca jeśli chodzi o maskarę, dlatego mało która mi nie pasuję. Tą jednak pokochałam i szczerze polecam.

5. 

Sudocrem, ulubieniec każdego mojego miesiąca! Zawsze pomocny, czy to po depilacji, goleniu, na ranę, na wszystko dosłownie. Odpukać, jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, a w tym miesiącu używałam go chyba codziennie, aż sięgnął już denka. Polecam :)

6.

Nie mogło tu oczywiście zabraknąć mojego ukochanego kremu, którego recenzja niedawno pojawiła się na moim blogu i możecie przeczytać ją o tutaj.  Uwielbiam go, bardzo mi pomógł, ale nie będę się rozgadywała na jego temat, w recenzji wszystkiego się Kochane dowiecie. Serdecznie zapraszam do przeczytania jej, no i oczywiście polecam kremik. 


7.


Już ostatnim ulubieńcem miesiąca marzec, jest bogate masło do ciała firmy Pat&Rub. Pokochałam je, może to głupie stwierdzenie, które odnosi się przecież do rzeczy materialnej, którą jest masło do ciała :D ale tak jest! Skład, nawilżanie, zapach, działanie, wszystko mnie w nim zauroczyło i zaskoczyło bardzo pozytywnie. Więcej dowiecie się w recenzji trzech produktów tej firmy, która to niebawem pojawi się na moim blogu. W każdym razie mogę szczerze polecić to masełko. 




ULUBIEŃCY ROKU 2013

 

Ulubieńcy czerwca :


Zastanawiałam się dość długo, które kosmetyki są moimi prawdziwymi ulubieńcami, miesiąca czerwiec. Nie było to łatwe, ponieważ chciałam wybrać różnorodne produkty, a zarazem coś co naprawdę bardzo lubię i jest godne polecenia. Takich kosmetyków znalazłam 6, plus dwa pędzle, w których się zakochałam :-) Zapraszam, może coś Was zainteresuje.

1. 

Flos-lek, tonik bezalkoholowy ( seria do skóry z problemami naczyniowymi). Tutaj nie będę pisała jego działanie ani efekty, ponieważ wszystko jest na zdjęciu, napiszę tylko to co ja uważam o nim. A więc tonik ten jest baardzo dobrym produktem do cery naczyniowej, zmniejsza widoczność naczynek, już po 3-4 zastosowaniu. Ja używam go codziennie rano i naprawdę widzę efekty, bardzo ładnie matuje skórę, odświeża, ma delikatny, lekko wyczuwalny zapach. Nie zawiera alkoholu! super, to jest wieelki plus! dzięki temu nie podrażnia i nie robią się czerwone plamy, jak np. po toniku ogórkowym ziaji. Kosztuje około 13zł, opakowanie ma 200ml i ja go szczerze polecam, do codziennej pielęgnacji :)

2. 
Playboy Play It Lovely za około 11zł, 200 ml pięknego zapachu, jak za darmo. Ta mgiełka do ciała ma przeecudowny zapach! delikatny, słodki, kobiecy, kwiatowy, cu do wny! Nie utrzymuje się bardzo długo, ale jak za taką cenę, to naprawdę dobrze. Piękniee pachnie, tanie za tak dużą butelkę, wygodne opakowanie, baardzo wydajny. Ja używam jej dość często, a jak widać, zużycie jest minimalne ! :)

3.
Recenzję tego produktu i to dość obszerną, już robiłam. Tutaj link do niej : http://foryourbeautystyle.blogspot.com/2013/06/joanna-peeling-do-ciaa-wygadzajacy.html

W każdym razie, ten peeling jest moim zdecydowanym ulubieńcem!

4.  
 La Roche-Posay, Effaclar K, kosztuje około 40 kilku złoty i jest warty każdej złotówki. Skóra mieszana i tłusta, przeznaczony do cery problemowej. Naprawdę ciesze się, że skusiła mnie Pani dermatolog nim, jest co prawda drogi, ale wart tej ceny! Jeśli ktoś ma cerę problemową, to powinien moim zdaniem używać produktów z apteki, te drogeryjne nam nie pomogą, chyba że w minimalnym stopniu. Wracając do kremu, ja używam go codziennie rano i naprawę widzę zadowalające efekty. Bardzo ważne jest, żeby taki krem nawilżał, ponieważ skóra wysuszona błyszczy się jeszcze bardziej, a ten krem nawilża wspaniale, dzięki czemu lepiej matuje. Pory są zwężone, mniej widoczne, twarz jest gładka, same plusy. Polecam!

5.



Blistex lip relief cream, wyprodukowany w USA i kosztuje około 10zł. Jedyna pomadka do ust, po której widzę jakiekolwiek efekty i naprawdę mi pomaga, koi i nawilża. Tyle ile wypróbowałam pomadek ochronnych, błyszczyków nawilżających, każda ładnie wyglądała i pachniała, za to działanie było zerowe. Blistex to było odkrycie, właśnie dzięki blogom kosmetycznym, uratowały mnie przed uczuciem suchych warg, skórkami i dosłownie je naprawiły. Po dłuższym zastosowaniu polepszyły wygląd ust, a poza tym wydajna i ma ładny mentolowy zapach. Szybko się wchłania i super nawilża!!

6.
kolor nr.21 clair light.
Mam jasną karnację i bałam się, że będzie za ciemny, ale nie bójcie się tego. Pozytywnie się zaskoczyłam! super stapia się ze skórą.

Sephora podkład matujaco-kryjący, kosztuje około 50zł za 30ml i nie ma się co tu oszukiwać, jest bardzo drogi jak za taką ilość, ale plusem jest to,że  podkład ma bardzo gęstą konsystencje więc jest w miarę ekonomiczny. Łatwo się go nakłada, najlepiej pędzlem, tak jest najekonomiczniej i najwygodniej, stapia się ładnie ze skórą, nie daje efektu maski. Suuper kryje i matuje na kilka godzin, nie jest to jeszcze TO czego szukam, ale jak na razie jest to moj ulubieniec i zamierzam do niego często wracać. Polecam!

7.



Powder Brush.
Foundation, nr.47
 Ja używam ich zgodnie z przeznaczeniem, pierwszego pędzla (ellite professional), używam do pudru i jestem nim zachwycona. To jest mój pierwszy pędzel do pudru, zawsze używałam wacika, ale akurat zdarzyło się, że chciałam spróbować czegoś nowego, a on był na promocji za 20 kilka zł i kupiłam. Nie zawiodłam się na nim! teraz go kocham i nie potrafiłabym już inaczej nakładać pudru. Drugi pędze (sephora professional) kosztował mnie ponad 40zł, ale warto bylo! Kupowałam go w ten sam dzień co podkład, miusiałam go mieć, ponieważ Pani w Sephorze testowała na mnie podkłady właśnie tym pędzlem, bardzo podobał mi się efekt jaki uzyskiwała dzięki niemu, a poza tym to jest bardzo ekonomiczne i wygodne w użyciu. Polecam!!


Ulubieńcy Lipca :

 


CHIC black mascara - tusz do rzęs firmy CHIC, produkty tej firmy są dostępne jedynie w sklepach Pepco. Jest to w 100% HIT! Jego największą zaletą jest szczoteczka jakiej już dawno szukałam.


 Fantastycznie rozczesuje rzęsy, nie skleja ich, kilka pociągnięć wystarczy aby rzęsy były pięknie wydłużone i pogrubione. Głęboka czerń, która trzyma się calutki dzień, nie osypuje się, poprawki nie są potrzebne.
A na dodatek jest bardzo tani! Za 11ml płacimy 6zł. Ja jestem tą maskarą zachwycona i na dzień dzisiejszy jest to mój ulubiony czarny tusz do rzęs.

Czy kupię ponownie? Oczywiście!




ULUBIEŃCY WRZEŚNIA : 

1. Celia - korektor dwustronny (pół -ulubieniec)

Cześć!  Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją korektora firmy "Celia" . Można go  używać pod oczy jak i na niedoskonałości. Mamy do wyboru korektor rozświetlający oraz zwykły jasny, ponieważ jest on dwustronny. 


Aplikator z jednej i drugiej strony jest taki sam. Jest nim taki najzwyklejszy pędzelek gąbeczka, która jest bardzo wygodna w użyciu i można nią precyzyjnie nałożyć korektor tam gdzie tylko chcemy.



Zacznę od tej "lepszej strony" , a jest nią korektor rozświetlający. Zakrywa cienie pod oczami, ale jeżeli są one delikatne, dla osób które mają problemy z dość ciemnymi i widocznymi cieniami, to byłby za słaby. Natomiast ja nie mam z tym dużego problemu, dlatego według mnie bardzo dobrze kryje, dodatkowo bardzo ładnie rozświetla. Nazwa "rozświetlający" nie jest tylko obiecanką producenta, korektor posiada delikatne drobinki, które ślicznie rozświetlają i dają efekt wypoczętych oczu . Tej strony używałam tylko i wyłącznie na cienie, więc nie wiem jak się sprawdza w innych warunkach, natomiast  do tego sprawdził się świetnie i mogę go polecić choćby dla samej strony rozświetlającej!



Drugą, tą "gorszą stroną", jest zwykły jasny korektor, który ani trochu nie zakrywa naszych niedoskonałości, cieni pod oczami, no po prostu nie robi nic! Poza tym, że ma przyjemny zapach, to nie robi kompletnie nic. Próbowałam wiele razy, ale za każdym było tak samo, pozostawiał brzydką żółtą plamę dookoła miejsca, które chcemy zatuszować, a niedoskonałość była dalej widoczna ;/  Ta strona korektora jest beznadziejna.


Obie strony mają dość rzadką konsystencje, bardzo ładny delikatny zapach, jednak  opakowanie jest nietrwałe, co  widać na zdjęciu (z jednej strony plastik pękł, a mam ten korektor stosunkowo niedługo). 


Podsumowując polecam ten korektor ze względu na część rozświetlającą, cena nie jest wysoka, także można sobie pozwolić na taki wydatek.


+cena

+strona rozświetlająca (krycie, rozświetlenie)

+konsystencja

+zapach

+aplikator

 

-nietrwałe opakowanie

-strona z jasnym korektorem, która nie robi nic

-dostępność

 

  Cena: ok. 10zł/2x4ml

2.

 


Kilka informacji o kremie :

 Alantan Plus wyprodukowany został w Polsce, dokładnie w "Zakłady Farmaceutyczne UNIA, Spółdzielnia Pracy ", Warszawa. Kremu nie można przechowywać w lodówce, należy go stosować tylko miejscowo na skórę. 



Skład: 

1g kremu zawiera : 
substancje czynne : 20mg alantoiny, 50mg deksopantenolu
substancje pomocnicze : lanolinę, parafinę ciekłą, alkohol cetostearylowy, etylu parahydroksybenzoesan, metylu parahydroksybenzoesan, propylu parahydroksybenzoesan, wodę oczyszczoną, polawax NF. 


Od producenta :

Sposób stosowania i droga podania - miejsca chorobowo zmienione należy smarować, o ile lekarz nie zaleci inaczej, zwykle raz lub kilka razy na dobę. W przypadku pielęgnacji niemowląt stosować po każdej zmianie pieluchy, po wcześniejszym przemyciu wodą miejsc narażonych na odparzenia. 



Krem o zabarwieniu białym, średnio tłusty, ale mimo tego jest lekki, bardzo szybko się wchłania. Bardzo przyjemna konsystencja.

Co o nim sądzę?

Krem bardzo, naprawdę bardzo dobrze nawilża, ale nie pozostawia skóry tłustej, ma lekką konsystencję, która szybciutko się wchłania pozostawiając buźkę ujednoliconą, wygładzoną, ślicznie nawilżoną i mięciutką. Ostatnio zmagam się  z przesuszoną skórą, która potrzebuje mega nawilżenia, a ten krem mi bardzo w tym pomaga. Oczywiście po jednym razie nie da zadowalających efektów, ale po kilku dniach, tygodniu, myślę, że skóra wróci do normy. Można go normalnie użyć na dzień pod makijaż, jak i na noc. Używałam go również na kolana, ale tutaj sprawdził się gorzej, tylko, że ja mam dość mocno przesuszone kolanka i mało który krem daje sobie z nimi rade. 

Do jakiej cery??

 Moim zdaniem krem nada się do każdego typu cery. Sama posiadam mieszaną w stronę tłustej, używałam go na dzień pod makijaż i był super. Każdemu go polecam, nie tylko do buzi, krem jest wielofunkcyjny.


Czy kupię ponownie?

Oczywiście! On będzie zawsze gościł w mojej kosmetyczce! Zwłaszcza, że ma tak śmieszną cenę :-)



Cena : ok.10zł/35g

3. 



 Kilka słów o Cetaphilu :


Cetaphil został wyprodukowany w Kanadzie, nie zawiera mydła, środków zapachowych, jest niekomedogenny. Ma biały, delikatnie perłowo- przeźroczysty kolor, baaardzo delikatny, ledwo wyczuwalny i bardzo przyjemny zapach.






 Od producenta :

"Cetaphil - Emulsja do mycia/Emulsja micelarna" - zalecana jako delikatny, niepowodujący podrażnień kosmetyk do codziennego mycia skóry wrażliwej. Może być używany do demakijażu , rekomendowany do pielęgnacji skóry uszkodzonej z powodu chorób dermatologicznych, jak również po zabiegach dermatologicznych. 

Skład : 



Jak radzi sobie z demakijażem??

*Aby zrobić demakijaż tym płynem, producent każe nam nanieść emulsje Cetaphil na skórę i delikatnie masować, bez użycia wody. Nadmiar zetrzeć delikatnie chusteczką lub wacikiem a  nasz makijaż powinien ładnie zmyć się.

Przyznaję, że tego sposobu nie wypróbowałam ani razu, Cetaphil kupiłam z myślą jako o żelu do  mycia buzi i właśnie w ten sposób go używałam. Natomiast kiedy po demakijażu jakimś innym płynem, na oczach zostało jeszcze troszkę tuszu czy kredki do oczu, to kiedy myłam twarz Cetaphilem, on niestety nie domywał tego makijażu, na następny dzień budziłam się z czarnymi plamami pod oczami. Wiem, że producent nie obiecywał nam, że przy użyciu wody ten makijaż zostanie zmyty, ale skoro miedzy innymi jest przeznaczony do demakijażu, to w ten sposób też powinien sobie z nim poradzić. Takie jest moje zdanie. 

Jak się sprawdza jako emulsja do mycia ??

Cetaphil jako emulsja do mycia naszej twarzy sprawdza się fantastycznie. Jest bardzo delikatny, jak obiecuje nam producent, rzeczywiście nie powoduje podrażnień. Można śmiało namydlić nim zamknięte oczy i je otworzyć, a on i tak nas nie podrażni.  Bardzo ładnie się rozprowadza po naszej buzi, potrzeba bardzo niewielką ilość aby dokładnie ją umyć , pieni się dobrze (pewnie za sprawą SLS). Oczyszcza naszą skórę bardzo dokładnie, twarz jest po nim złagodzona, wygładzona, dogłębnie oczyszczona, delikatna w dotyku jak i w wyglądzie. Wydaje mi się, że znacznie poprawił stan mojej skóry, po umyciu nim twarzy czułam, że jest ona super odświeżona i bardzo przyjemnie złagodzona!


Czy polecam? 

Zdecydowanie tak! Mimo, że nie jest to najtańszy produkt, to naprawdę warto. Starcza na dość długo przy codziennym stosowaniu (Mnie starczył na niecałe 3 miesiące). Naprawdę szczerze mogę go polecić każdemu, osobom z problemami skórnymi jak i bez, moim zdaniem nada się do skóry normalnej, suchej czy tłustej, ponieważ nie wysusza, a bardzo ładnie ją nawilża. Polecam!

Czy kupię ponownie??

Na razie chcę wypróbować coś innego, ale kiedyś wrócę do niego na pewno, podbił moje serce !




Cena: ok.40zł/250ml


Ulubieńcy października :


Witam i zapraszam Kochane  na ulubieńców października !! ☻





Oeparol - krem  nawilżający pod oczy i na powieki, do stosowania rano i wieczorem.
Odkąd mam ten krem, to stosuję go regularnie, nie umiałabym już teraz żyć bez kremu pod oczy, a ten to małe cudeńko. Świeeetnie nawilża, nie podrażnia, jest fenomenalny! 



 


Tutaj widać jakie ma drobinki peelingujące.


Lirene - peeling gruboziarnisty, głęboko oczyszczający. Usuwa nadmiar sebum i wygładza, zawiera wyciąg z czarnej borówki. Ja już mam ten peeling na końcówce, ale kupiłam go dobre 7 miesięcy temu, jak nie więcej, także jest baaaardzo wydajny, nawet przy regularnym stosowaniu. Uwielbiam go, to mój najlepszy peeling do buzi jaki miałam! Polecam z całego serca, a pokazuję go w ulubieńcach października, bo w tym używałam go najczęściej i bardzo był mi pomocny w tym miesiącu :-)




Effaclar Duo - w październiku postanowiłam się przerzucić z Effaclar K na Effaclar Duo, ponieważ nie zauważałam już jakiś wielkich zmian po Effaclarze K, chyba już za długo go używałam i skóra się przyzwyczaiła, tylko że te kremy są TAK wydajne, że nie da się ich zużyć!  Ten krem stał się moim ulubieńcem, ponieważ zauważyłam znaczną poprawę w stanie mojej cery, zmagałam się również przez jakiś czas z suchą buźką i on mi bardzo w tym  pomógł. Idealny krem pod makijaż, polecam .


Bielenda -  zmywacz do paznokci i tipsów, bezacetonowy, witaminowy z prowitaminą B5 i olejem sojowym. Nie jest to tani zmywacz, bo za 30ml płacimy ok. 4zł, ale jest wydajny bo niewielka jego ilość jest potrzebna do zmazania wszystkich paznokci. Nie dość, że ma śliczny zapach, to zmywa na 6+! Uwielbiam go :-)



Miss Sporty Lash Millionaire - tusz do rzęs, w kolorze głębokiej czerni. Co prawda nie wiem czy ten tusz jest jeszcze w sprzedaży, czy nie zmienił szaty graficznej, bo wstyd się przyznać, ale ja mam go już doość długo, a nadal jest go pełno i jest on mokry, nie zasechł. Bardzo go lubię, za szczoteczkę, za to że pogrubia nasze rzęsy i delikatnie wydłuża, trzyma się, nie kruszy, jest tani, same plusy ;-)


Celia - korektor dwustronny, którego ja uwielbiam ze względu na jego stronę rozświetlającą! Pełną recenzję  znajdziesz Tutaj ;)




L'Biotica - intensywnie regenerująca maseczka do włosów blond. Zapach ma taki średni, cytrusowy chemiczny, który delikatnie mnie drażni, ale jej działanie rekompensuje to w 100%! Świetnie nawilża i odżywia włosy, dodatkowo delikatnie wygładza, uwielbiam! 



Ulubieńcy listopada :



Witajcie Kochane, jak co miesiąc, przychodzi czas na ulubieńców i właśnie dzisiaj zapraszam Was na moich, kosmetycznych ulubieńców listopada!  :-)



Quiz Cosmetics "eyeliner" - kredka firmy Quiz, w kolorku nr 011 (ciemny brąz),  to bardzo tanie i świetne rozwiązanie dla naszych brwi. Kupiłam tą kredkę na stoisku z kosmetykami, w jakimś supermarkecie, spontaniczny zakup, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Można bardzo ładnie stopniować kolor jaki chcemy uzyskać, dodatkowo utrzymuje ładnie włoski, nie wygląda sztucznie, moim zdaniem mimo ciemnego koloru, bardzo ładnie wygląda u blondynek. Dodatkowo jest taniutka, bo kosztowała mnie jedyne 5zł, a starczy mi na naprawdę długo, jej wielkim plusem jest również trwałość, nie rozmazuje się, a tego się obawiałam, bardzo miła niespodzianka. Polecam! 


C-Thru "lovely garden" - jak już pisałam, w poście poświęconym tej wodzie toaletowej (Tutaj), ja jestem zakochana w tym zapachu, także w listopadzie najczęściej sięgałam właśnie po te perfumy.  Ten zapach jest bardzo  kobiecy, ale również  delikatny, zmysłowy, jest  po prostu  przepiękny i kiedy tylko mi się skończą, to na pewno kupię je ponownie. Polecam!! 



Physiogel - żel do mycia twarzy suchej, wrażliwej, alergicznej. Między innymi  ten żel uratował moją buzię przed totalnym wysuszeniem, naprawdę bardzo pomógł mi w kuracji nawilżającej, którą ostatnio sobie zafundowałam.  Teraz po umyciu buzi nie czuję już takiego ściągnięcia, skóra jest gładka i miękka,  żel w żaden sposób nie uczula, nie podrażnia, jest bardzo delikatny. Ważne jest żeby przed umyciem twarzy tym żelem, porządnie zrobić demakijaż, również  z podkładu, bo on niestety czasem sobie z nim nie daję rady, ale coś za coś. Za to jest bardo delikatny i naprawdę mogę go polecić.



M.A.C - studio careblend , puder prasowany, który ja mam w kolorku Light .  Nie jest to super matujący puder, za to ma w składzie masło shea i nie wysusza naszej buzi, matuje , ale nie jest to idealny i długi mat. Za to bardzo ładne ma wykończenie, nie robi maski, ładnie wygląda na buzi, zdecydowanie wart jest swojej ceny i ja nie mam zamiaru już wracać do innych pudrów . Polecam!



No i na końcu moi najwięksi ulubieńcy listopada, a mianowicie jest to zestaw Palmers'a, który mogłyście zobaczyć w jednym z ostatnich hauli. Kocham te produkty i już zawsze będą gościły w mojej pielęgnacji ciała, są to cudeńka! W skład tego zestawu wchodzi : balsam do ciała z koenzymem Q10, idealny jeśli ktoś ćwiczy, traci na wadze, ma delikatne rozstępy, kolejny jest żel do biustu (kocham) oraz krem do rąk,stóp,kolan, taki uniwersalny kremik cud . Pomijając wspaniałe zapachy tych produktów, a biorąc pod lupę ich działanie, to  jest to dla mnie odkrycie w mojej pielęgnacji ciała. Zrobię osobną recenzję na temat tych produktów dlatego nie będę się tutaj rozwodziła na ich temat, powiem tylko, że ja już nie wyobrażam sobie swojej pielęgnacji bez nich. :-)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz