Witajcie Kochane!
Przychodzę dzisiaj do Was z pierwszym wrażeniem kosmetyków do makijażu, które ostatnio pojawiły się w moim haul'u . Będzie to troszkę okłamane pierwsze wrażenie, ponieważ o 3 kosmetykach mogę już co nie co powiedzieć, jako że kilka razy już ich użyłam, ale myślę, że to nawet lepiej . W każdym razie, pokażę Wam jak wszystko razem się prezentuje na buzi, ale również napiszę kilka słów na temat każdego kosmetyku z osobna :-) Mam nadzieję, że coś takiego Wam się spodoba i w pewien sposób przyda, zapraszam!
Makijaż w całości prezentuje sie tak..
Jest to raczej delikatny, dzienny makijaż, w którym na pierwszym planie są usta :-)
Zacznę od początku, czyli podkładu ...
Rimmel Match Perfection - Producent obiecuje nam gruszki na wierzbie na temat tego podkładu, a co jest z tego prawdą? Na pewno muszę przyznać, że ma ładne krycie, dla mnie na co dzień wystarczające. Ma również przyjemne dla oka wykończenie, delikatnie świetliste. Niestety muszę troszkę ponarzekać na jego trwałość... kiedy miałam odlewkę tego podkładu, to byłam nim zachwycona, niestety teraz nie mogę tego powiedzieć. Przy "pierwszym wrażeniu" wypadł słabo pod względem trwałości, ale będę testowała dalej.. Muszę jeszcze wspomnieć, że ma świetny kolor dla bladziochów, wprost idealny! (kolor nr.010 light porcelain)
Następny był korektor...
L"oreal Lumi Magique - korektor rozświetlający, który był moim ulubieńcem w maju i chyba już nim pozostanie na zawsze ♥ Najlepszy korektor jaki kiedykolwiek miałam, jak widać na zdjęciu efekt nie jest bardzo mocny, nachalny, tylko delikatny. Mnie w zupełności wystarczy cienka jedna warstwa, ale to krycie można sobie budować, a przy tym nic się nie roluje, nie odznacza. trzyma się cały dzień, nie roluje się - jak już wspomniałam, nie wchodzi w zmarszczki, polecam!
Następnie użyłam eyelinera...
Maybelline - żelowy eyeliner, o tak miękkiej konsystencji, jakiej jeszcze nigdy nie widziałam :D Na początku miałam kłopoty z namalowaniem kreski, ponieważ jego formuła jest tak kremowa, że po prostu mi się rozjeżdżał na powiece. Natomiast efekt końcowy myślę, że nie jest najgorszy, a przy częstszym stosowaniu, nauczę się w pełni go nakładać. Jeżeli chodzi o pędzelek dołączony do tego eyelinera, to kompletna porażka, ale spodziewałam się tego i miałam w pogotowiu swój własny. Muszę przyznać, że nie zawiodłam się na intensywności koloru oraz trwałości produktu, i tutaj zasługuje on na 6+ !
Kolejnym krokiem było umalowanie ust...
Avon ultra color - nowość od avon'u, o której jest bardzo głośno w internecie. Fantastyczna pomadka do ust, o baardzo intensywnym kolorze, czego zdjęcie nawet nie potrafi w pełni oddać. Nie miałam problemu z aplikacją jej, nie osadziła mi się na zębach, a jeżeli chodzi o trwałość, to jak za tę cenę, nie mogę narzekać. Trzyma się spokojnie 2-3 godzinki bez poprawek, a później delikatnie się zjada i wysusza usta, ale można spokojnie ponownie przejechać nią po ustach i od razu wygląda to jak na początku :-)
Na sam koniec przypudrowałam cała buzię ...
Inglot - puder sypki, w kolorze numer 4, który jest idealny dla mnie, a dobrała mi go Pani w Inglocie ( ma kobieta oko ) ;-) Użyłam tego pudru już kilka razy i co mogę stwierdzić jak na razie - fenomenalnie wygląda na każdym podkładzie, ładnie gruntuje nam makijaż i muszę przyznać, że na naprawdę długo matuję buzię. Nie wysusza! nie podkreśla suchych skórek, także jest naprawdę okej.
Całuję!♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz